wtorek, 7 stycznia 2014

Przełamując Fale/Breaking the Waves (1996)


Wszystko dla miłości.

Przełamując Fale jest bez wątpienia jednym z najważniejszych filmów w dorobku Larsa von Triera. Pierwsza część tzw. Trylogii Złotego Serca, wielokrotnie nagrodzona i nominowana do największych nagród filmowych na świecie, to wspaniała, poruszająca opowieść o tym, do czego jest w stanie posunąć się bezgranicznie zakochana osoba. 

Osią fabuły są relacje małżeńskie młodej i trochę naiwnej dziewczyny Bess oraz jej sporo starszego męża – Jana. Para jest ze sobą bardzo szczęśliwa, jednak (jak to bywa w filmach duńskiego reżysera) coś musi pójść nie tak. Jan pracując na platformie wiertniczej doznaje poważnego urazu i prawdopodobnie będzie sparaliżowany do końca życia. Prosi żonę, żeby w czasie jego rekonwalescencji miała stosunki z innymi mężczyznami i opowiadała mu o nich. Bess postanawia spełnić jego życzenie, ponieważ wierzy, że tym samym pomoże mu wyzdrowieć.  

Produkcja ta jest przełomowa dla Triera, ponieważ wraz z nią wytworzył pewien schemat, na którym koncentruje fabułę większości swoich późniejszych filmów. Mianowicie, chodzi o przedstawienie kobiety – idealistki, w sytuacji kryzysowej i skonfrontowanej z nieżyczliwie nastawioną, hermetyczną społecznością, w której musi żyć, co zazwyczaj kończy się tragedią. Bess idealnie wpasowuje się w ten schemat. Wyznaje prawdziwą miłość i wierząc, że jej seksualne przygody pomogą Janowi wyzdrowieć coraz bardziej dąży ku strasznemu finałowi. Mieszka w małym miasteczku, w którym najwięcej do powiedzenia ma nieprzychylna kobietom Rada Starszych oraz miejscowy kościół, którego patriarchalną rolę von Trier stara się wyeksponować. 

Zdaje się, że reżyser próbuje także przedstawić rolę kobiety w społeczeństwie. Bess jest traktowana przez większość mężczyzn jedynie jako obiekt zainteresowania seksualnego. Jednak jej bezinteresowna wiara w miłość drugiej osoby przywraca nadzieję, że kobiety nie da się totalnie uprzedmiotowić. Natomiast, jej wyzwolenie powoduje oskarżenia o prostytucję i w rezultacie wydalenie jej z lokalnej społeczności. Fakt ten jest niezwykle istotny, ponieważ Bess to dziewczyna bardzo ufającą Bogu, z którymi notorycznie rozmawia, chcąc podjąć właściwą decyzję. Przedstawiając te dwa aspekty, reżyser chce, żebyśmy sami zastanowili się w jak trudnej sytuacji może znaleźć się kobieta. 

Dzięki temu film możemy odbierać na różnych płaszczyznach – feministycznej, religijnej czy wreszcie społecznej. Wszystkie trzy przenikają się właśnie w postaci Bess, która nieustannie walczy o życie ukochanego, gotowa poświęć godność i moralność. Chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się być kobietą głupią i naiwną, to tak naprawdę jest najsilniejszym charakterem w całym filmie. Ponieważ w przeciwieństwie do pozostałych bohaterów potrafi dokonać aktu poświęcenia (motyw ten powróci w kolejnych częściach Trylogii – Idiotach i Tańcząc w Ciemnościach). Mam wrażenie, że von Trier, mimo wszystko, szuka w ludziach dobra, jasnej strony. Pokazuje, że bez względu na to jak bardzo tragiczna jest sytuacja, w której się znajdujemy, zawsze można sprawić, że świat stanie się lepszym miejscem. 

Dzieło Larsa von Triera, to także niewątpliwie dzieło niezwykłe pod względem formy. Chociaż dopiero jego kolejny film Idioci otrzyma tytuł filmu Dogmy (manifestu artystycznego stworzonego przez duńskich reżyserów w 1995 roku), to Przełamując Fale staje się jak gdyby wstępem do niej. Film nakręcony jest w sposób bardzo ascetyczny i minimalistyczny. Operowanie kamerą ‘z ręki’, kręcenie poza studiem i brak ścieżki dźwiękowej powodują, że oglądając ten obraz mamy wrażenie, że to wszystko dzieje się naprawdę. Trier zaciera wszystkie granice między dziełem, a odbiorcą. Hiperrealizm w tym przypadku, to dość łagodne określenie. Niezmiernie wpływa to na sam wydźwięk i odbiór filmu przez widza, który dzięki temu jeszcze bardziej wczuwa się w sytuację bohaterów. 

Kolejną wielką zaletą tej produkcji są aktorzy. Emily Watson w roli Bess jest niesamowita, więc wcale nie dziwi jej nominacja do Oscara. Wykreowała postać bardzo subtelną i słabą, a jednocześnie z niesamowicie silną wolą do pokonania przeszkód, przełamania fal. W rolę Jana natomiast wcielił się jeden z ulubionych aktorów Larsa von Triera Stellan Skarsgard, który wystąpił w wielu jego późniejszych filmach. Jego kreacja też jest doskonała, ponieważ Jan jest z  jednej strony znienawidzony przez widza za próby manipulacji Bess, a z drugiej trudno mu nie współczuć i nie docenić jego miłości do żony. 

Przełamując Fale, to kolejna wielka produkcja duńskiego reżysera. Zdecydowanie jest to jedno z jego najlepszych i najważniejszych dzieł. Wszystkim, którzy nie znają polecam. Tym, którzy znają, również, bo na pewno z każdą kolejną projekcją odkryją w nim coś nowego. 

9/10  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz