piątek, 14 marca 2014

When the Wind Blows/A Gdy Zawieje Wiatr (1986)



Have you heard what they said on the news today
Have you heard what is coming to us all?

Jimmy Murakami nie jest znanym reżyserem, w zasadzie to zrobił tylko kilka filmów, a raczej animacji. Nie znam reszty jego twórczości, ale po opisie jego pozostałych dokonań, raczej nie wiele straciłem. Jednak When the Wind Blows (oparty na komiksie Raymonda Briggsa), jest zdecydowanie jedną z najciekawszych animowanych produkcji jaką kiedykolwiek widziałem. Film ten niestety przeszedł bez echa (w internecie nie ma nawet polskich napisów), ale warto poświęcić mu chwilę uwagi. Zanim zawieje wiatr. 

Obraz opowiada historię dwójki emerytów mieszkających na angielskiej prowincji. Hilda i James bardzo się kochają i spokojnie żyją w domku z ogrodem. Wszystko zmienia się z chwilą, gdy dowiadują się z radia o wojnie atomowej, która wkrótce dosięgnie Wielką Brytanię. W związku z olbrzymim zagrożeniem James otrzymuje od państwa poradnik, jak radzić sobie w czasie nuklearnego konfliktu. Pierwszym krokiem jest zbudowanie schronu, który pomoże im przeżyć wybuch. Mimo sprzeciwów żony, starszy pan demoluje dom, żeby przygotować schronienie, dokładnie jak podają wytyczne. Hilda i James wkrótce jednak będą zmuszeni zdać sobie sprawę, że na poradniku nie można do końca polegać…

Autor historii miał doskonały pomysł, ponieważ przedstawił obraz postnuklearnego świata z zupełnie innej perspektywy. Całą historię widzimy oczami dwójki starszych ludzi, którzy wiele już w życiu przeszli. Wychowali syna, który mieszka w Londynie i nie utrzymuje bliższych kontaktów z rodzicami, więc nie zostaje im nic innego jak tylko wspominanie starych czasów. Podczas przygotowań do zagłady z rozrzewnieniem wspominają czasy drugiej wojny światowej, którą oboje przeżyli. W rozmowach często mylą Związek Radziecki z nazistowskimi Niemcami. Widzowi zaczyna się nawet wydawać, że są zadowoleni z wojny, ponieważ na swój sposób pomaga ona im oderwać się od rutynowego życia.  Nie spodziewają się jednak, że nowy konflikt może okazać się aż tak zgubny w skutkach. Po wybuchu wciąż ślepo wierzą, że ktoś przyjdzie im z pomocą. Cały ich spokojny, poukładany, perfekcyjny świat legł w gruzach atomowej pożogi. To jest jednak dopiero początek tragedii, bo II wojna nie przygotowała ich pewne okrutne doświadczenia. 

Animacja sama w sobie nie jest najwyższych lotów, ale nadaje to filmowi jeszcze większego uroku. Zwłaszcza w połączeniu z doskonałą ścieżką dźwiękową. Skomponował ją sam Roger Waters, co nie wydaje się dziwić, biorąc pod uwagę jego antywojenne poglądy. Oprócz jego suity w soundtracku pojawiły się utwory takich artystów jak David Bowie, Genesis czy Hugh Cornwell (współzałożyciel The Stranglers). Tym bardziej dziwny jest  fakt, że mimo obecności tak wybitnych artystów, film nie odniósł komercyjnego sukcesu. Wzrost zainteresowania dziełem mógł wywołać utwór When The Wild Wind Blows zespołu Iron Maiden z ich ostatniego studyjnego albumu The Final Frontier. Zarówno tytuł jak i tekst piosenki są oparte właśnie na tej animacji. 

Najistotniejszą chyba cechą filmu jest jego prostota. Bardzo łatwo jest nam utożsamić się z głównymi bohaterami, których życie w jednej sekundzie wywróciło się do góry nogami. Na początku wszystko wydaje się być całkiem zabawne, ale z każdą kolejną minutą widz czuje coraz więcej współczucia do Jamesa i Hildy. Jest to obraz niesamowicie refleksyjny, dający nam do zrozumienia, że powinniśmy zastanowić się nad tym co się dzieje na świecie. Stanowi rodzaj ostrzeżenia przed tym, co wciąż może spotkać ludzkość, jeśli ta się nie opamięta. Koniec świata widziany z perspektywy dwójki emerytów jest z pewnością pomysłem nowatorskim, ale jednocześnie niezwykle trafnym. Zaczynamy rozważać konsekwencje atomowego konfliktu, nie na płaszczyźnie państwa czy wojska, ale dwójki zwykłych, prostych ludzi. Każdy z nas mógłby być na ich miejscu i mieć swoją własną historię. Miejmy jednak nadzieję, że nigdy nie będzie nam to dane.

Nie mam wątpliwości, że When the Wind Blows jest jednym z najbardziej wzruszających obrazów jakie ostatnio widziałem. Ciepło, które emanuje z protagonistów, ich głęboka ufność w to, że ktoś im pomoże i przede wszystkim wzajemna miłość, powodują, że łatwo wzbudzają sympatię i współczucie. Warto zobaczyć ten film głównie dlatego, żeby przekonać się jak ‘niehollywoodzko’ można opowiedzieć o nuklearnej zagładzie oraz pomyśleć o tym, co teraz dzieje się na świecie. 

8,5/10

poniedziałek, 10 lutego 2014

Nimfomanka cz. II/Nyphomaniac part II (2014)



Kto się śmieje, ten się śmieje ostatni. 

Z niecierpliwością czekałem na drugą część ostatniego dzieła Larsa von Triera. Pierwsza postawiła następczyni bardzo wysoką poprzeczkę. Co prawda, spodziewałem się czegoś zupełnie innego, ale Lars ,jak zwykle, zaskoczył. Nie byłby sobą, gdyby w Nimfomance nie zawarł bardzo tragicznej historii kobiety, za co jego filmy pokochało wielu widzów. W tym ja. 

Część druga zaczyna się dokładnie w momencie, w którym skończyła się pierwsza. Fabuła nadal skupiona jest wokół Joe (jeszcze większe ukłony w stronę Charlotte Gainsbourg, Stacy Martin pojawia się tylko przez pierwsze kilkanaście minut filmu), która wciąż snuje opowieść o swoim życiu Seligmanowi. Z kolejnych wspomnień dowiadujemy się o jej staraniach ustabilizowania swojego życia seksualnego . Kobieta jest w związku z ukochanym Jeromem (Shia LaBouf na szczęście pojawia się bardzo krótko) i rodzi mu dziecko. Jednak uzależnienie od seksu bierze górę nad uczuciami rodzinnymi i Joe bezwładnie mu się poddaje. To co tak bardzo bawiło widza na pierwszej części, teraz przestaje być zabawne. 

Lars von Trier po raz kolejny pokazuje, jak bardzo rola kobiet we współczesnym świecie jest ograniczana przez patriarchalną kulturę, w której przyszło nam żyć. Zachowania, które u mężczyzn nie są niczym zaskakującym, u kobiet stanowią powód do krytyki.  Wyraźnie widać to w rozmowie Joe z Seligmanem, gdy kobieta komentuje fakt swojego odejścia od rodziny, po to by w pełni korzystać z życia seksualnego. Gdyby na jej miejscu znajdował się mężczyzna, nikt nie byłby zszokowany takim postępowaniem. Reżyser próbuje zwrócić uwagę widzów na to, co wolno kobiecie. Jak wielkie różnice występują w postrzeganiu obu płci. I przede wszystkim zdominowanie kobiet przez świat mężczyzn. Z tego schematu zdaje się wyłamywać Seligman, który, jak się okazuje, jest prawiczkiem, a sam siebie określa jako aseksualnego. Dlatego, jego zdaniem, tylko on może obiektywnie ocenić  postępowanie Joe. Jak się jednak okazuje w finale filmu, pozory mylą. 

Tym razem Trier odrzucił zabawę formą, która zrobiła świetne wrażenie w części pierwszej. Surowość i ascetyczność filmu jeszcze bardziej podkreśla kontrast pomiędzy nim, a jego poprzednikiem. Nie ma już tu miejsca na komizm czy groteskę. Nawet dygresje Seligmana są coraz mniej błyskotliwe. Obserwujemy ‘typowego Larsa’, czyli kino ciężkie, przygnębiające, ale skłaniające do refleksji. Fabuła miejscami wydaje się jednak być nieco przesadzona. Wątek pedofilii czy brutalne sado maso, któremu z lubością oddaje się główna bohaterka są chyba nieco na wyrost. Jednak sama symbolika, w duchu której tworzy duński reżyser jest znakomita. Życie seksualne Joe zostaje porównane do religii, a ona sama opowiada o swojej wizji z dzieciństwa, która jest bluźnierczą parafrazą Przemienienia Pańskiego. 

Joe zdaje sobie sprawę, że seks odebrał jej wszystko, co możliwe. Nimfomania, to uzależnienie destrukcyjne jak każde inne. Jednak ten typ nałogu jest wciąż tematem tabu, co von Trier subtelnie sugeruje widzom. Bohaterka jest kobietą upadłą, ale tylko dlatego, że tak jest odbierana we współczesnym systemie wartości. Sama stara się nie definiować swojej słabości jako choroby, ale chcąc nie chcąc, musi się z nią pogodzić. Chociaż określa siebie jako złą kobietę, to jednak reżyser tak kreuje jej postać, że widz, mimo wszystko, czuje do Joe sympatię. 

Co do kreacji aktorskich, to jak zwykle wszyscy stanęli na wysokości zadania. W drugiej części jedną z najlepszych kreacji stworzył Jamie Bell, który z chłodnym profesjonalizmem boleśnie torturuje swoje ‘pacjentki’. William Dafoe, natomiast nie miał za bardzo okazji pokazać swojego kunsztu, bo pojawił się na ekranie zaledwie na chwilę. Znacznie gorzej wypadła Mia Goth, która wcieliła się w rolę P, młodej dziewczyny, którą opiekuje się Joe. Rozumiem, że to debiutantka na dużym ekranie, ale analogiczna sytuacja ze Stacy Martin pokazała, że można stworzyć świetną kreację bez doświadczenia aktorskiego. 

Oczywiście trzeba pamiętać o jednym. Najnowsze dzieło Larsa von Triera, mimo podziału na dwie oddzielne części, to wciąż ten sam film. Staram się zrozumieć ludzi, którzy zawiedli się na ‘dwójce’, z powodu braku nietypowej jak na tego reżysera lekkości. Gdyby jednak ocenić film jako całość, to recenzje miałaby pewnie po pięć stron. Nie zmienia to faktu, że Nimfomanka cz. II, chociaż ma w sobie kilka niepotrzebnych elementów jest wciąż doskonałym filmem. A wraz z pierwszą częścią tworzą, co podkreślam po raz kolejny, najlepszy film von Triera od czasu Dogville.

7/10  

środa, 5 lutego 2014

Stanisław Przybyszewski 'Dzieci Szatana'



  Jest przecież wiele w tym prawdy, że wszyscy jesteśmy Dziećmi Szatana. Wszyscy ci, którzy gnani rozpaczą i zwątpieniem czują trwogę, wszyscy ci, których sumienie jest obciążone.  

 Cytat ten najtrafniej określa filozofię, którą zawarł w swojej powieści Przybyszewski. Młodopolski skandalista obnaża przed czytelnikiem świat pełen zła, okrucieństwa i przemocy. Trudno bowiem szukać w ‘Dzieciach Szatana’ jakiegokolwiek pozytywnego bohatera. Wszystkie postacie są w gruncie rzeczy do siebie podobne – zagubione, manipulowane i schwytane w sieci własnych uczuć i emocji. Ale zacznijmy od początku, a jak mawiał Przybyszewski złośliwie parafrazując Biblię – Na początku była chuć!

Głównym bohaterem powieści autora ‘Confiteora’ jest Gordon, przez wielu uznawany za alter-ego Przybyszewskiego. Chłopak jest młody, bogaty i świetnie wykształcony. Cieszy się społecznym szacunkiem i zaufaniem. To jednak tylko pozory. W rzeczywistości Gordon jest człowiekiem okrutnym, pozbawionym skrupułów, manipulującym ludźmi, którzy są w niego ślepo zapatrzeni. Jego celem jest wywołanie anarchistycznej rewolucji w miasteczku poprzez spalenie ratusza i fabryki dającej pracę większości mieszkańców. W swoich planach posługuje się ludźmi, których uważa za tytułowe Dzieci Szatana – misję spalenia ratusza otrzymuje umierający na gruźlicę Stefan Wroński, dla którego będzie to akt zemsty za brak pomocy ze strony miasta. Z kolei za zdobycie gminnych pieniędzy z kasy przed podpaleniem odpowiada Ostap – alkoholik i rozpustnik, któremu Gordon uwiódł ukochaną Helę.

Zdaje się jednak, że fabuła ‘Dzieci Szatana’ nie była dla autora najważniejsza. Narracja jest prowadzona chaotycznie, wątków związanych z postaciami jest za wiele i mniej wprawiony czytelnik ma prawo się w tym wszystkim pogubić. Być może zależało na tym Przybyszewskiemu, gdyż nie jest to książka dla każdego. Aby odpowiednio ją zrozumieć należy mieć odpowiednie przygotowanie z zakresu ówczesnej filozofii. Ona jest bowiem w tym dziele najistotniejsza.

Czasy, w których żył Przybyszewski to rozkwit różnego rodzaju organizacji okultystycznych, ezoterycznych czy nawet satanistycznych. To co kiedyś było zakazane, teraz stało się niesamowicie popularne. Dziewiętnasty wiek, to również czas fascynacji socjalizmem czy anarchizmem, a także walką o prawa robotników, którzy według autora ‘Dzieci Szatana’ odpowiednio poprowadzeni (czy też zmanipulowani) mogą wyzwolić kraj od tyranii rządzących. Bardzo ważne jest też podejście do chłopów, którzy wówczas stanowili większą część społeczeństwa. Wielu ówczesnych idealistów chciało zbierać fundusze na ich edukację, aby poznali swoje prawa i stanęli do walki z kapitalistycznym systemem. Gordon w jeden z rozmów stwierdza wręcz, że jego ludzie powinni zostać księżmi, bo to jedyne osoby, których chłopi się słuchają.

Bardzo istotny w powieści jest satanizm. Autor nie wiąże go jednak z tajemniczymi rytuałami, składaniem ofiar czy modlitwą do Lucyfera. Satanizm jest dla niego tylko i wyłącznie filozofią. Gordon podczas rozmowy z Wrońskim mówi, że nie wierzy w Boga lecz Szatana, gdyż on był pierwszy, czyli zło pojawiło się przed dobrem. Uważa też, że piekło istnieje na Ziemi, a więc Ziemia jest królestwem Szatana. A każdy człowiek, który w ziemskim życiu wpadł w jego szpony będzie miał po śmierci zapewniony raj. Natomiast najważniejszym bogiem jest człowiek sam dla siebie, ale jak zastrzega Gordon póki jeszcze szamotasz się z Bogiem małomieszczanina i Bogiem bogatego żyda, póty nie będziesz Bogiem. Traktowanie siebie samego jako boga jest głównym założeniem satanistycznej filozofii, co stwierdza w swych pismach Anton Szandor LaVey – uważany za twórcę współczesnego satanizmu.

Bardzo ważnym wątkiem w powieści jest rozmowa o filozofii, którą odbywa Gordon ze swoim przyjacielem Hartmanem. Hartman to człowiek, który pragnie się wyzbyć wszystkich potrzeb – nie pije, nie pali, nie pożąda kobiet. Uważa, że wszystko powinno mieć korzenie w mózgu, a nie w uczuciu i dlatego gardzi anarchistami, gdyż u nich wszystko pochodzi z uczucia. Gordon z kolei nie do końca wierzy w chłodną kalkulację. Dla niego ludzkości nie można zmieniać za pomocą liczb, danych i statystyk. Istotnym sporem pomiędzy nimi jest filozofia Nietzschego, której wyznawcą jest Hartman. Gordon natomiast uważa ją za burżuazyjną i marną. W dyskusji porusza też motyw satanizmu, który jest dla niego prawdziwym wyzwoleniem od nihilizmu i nietzscheańskiej koncepcji nadczłowieka, którą uważa za śmieszną.

Bez wątpienia psychologia postaci w ‘Dzieciach Szatana’ jest bardzo ciekawa. Mimo całej nienawiści, którą czuje do świata i ludzi Gordon jest on szaleńczo zakochany w siostrze Wrońskiego Poli, która jednak boi się go. Ostap natomiast, któremu Gordon odebrał wszystko, wciąż daje się manipulować i robi wszystko co tamten mu karze. To zdecydowanie najbardziej tragiczny bohater powieści. Obciążony nieustannym poczuciem winy po tym jak zamordował własne dziecko, pragnie tylko śmierci. Szczerze nienawidzi Gordona, ale jest mu posłuszny, gdyż widzi w nim osobę, którą on (Ostap) się nigdy nie stanie. Gordon jest dla niego ideałem, którego nigdy nie będzie w stanie przewyższyć. Jedynym możliwym wyzwoleniem z tej sytuacji jest śmierć. Ostap popełnia samobójstwo, które staje się symbolicznym aktem wolności.

Czytelnik nie dowiaduje się jak kończy się wywołana przez Gordona rewolucja. Książka kończy się w momencie, gdy rozwścieczony tłum wszczyna zamieszki żądając chleba i pracy. Gordon natomiast przechodzi symboliczną przemianę. Podczas jednej z rozmów, Ostap opowiada mu historię mordercy, który z zimną krwią zabił kobietę w jej własnym domu, a potem wrócił tam, bo przypomniał sobie, że nikt nie nakarmił kanarka. Ostap uważa, że każdy ma swojego własnego kanarka, czyli malutką iskierkę dobra. W przypadku Gordona kanarkiem jest Pola. Kiedy jednak umiera Gordon oswobadza się z całej przeszłości i jest gotów rozpocząć nowe dzieło. Przemienia się w człowieka całkowicie pozbawionego uczuć, złego i gotowego niszczyć. Można przypuszczać, że w pewien sposób staje się kimś zupełnie innym. Szatanem.

Powieść Przybyszewskiego nie należy do szczególnie popularnych. Nie jest to książka łatwa, aby dobrze ją zrozumieć należy mieć wiedzę z zakresu filozofii, polityki i religii. Mimo kilku poważnych wad w fabule czyta się ją z zainteresowaniem. Szczególnie polecam tym, którzy interesują się modernizmem i ówczesną literaturą. Dla nich to pozycja obowiązkowa. Polecam ją też bardziej wymagającym i inteligentnym czytelnikom,  bo jeśli ktoś wnioskuje po tytule, że jest powieść mroczna, satanistyczna, pełna tajemniczych rytuałów, niech lepiej poczyta sobie najnowszą książkę J.K. Rowling.

8/10

niedziela, 26 stycznia 2014

Jerzy Kosiński 'Malowany Ptak'



Kosiński to z pewnością jeden z najbardziej kontrowersyjnych pisarzy znanych Polakom. Jego dzieła wielokrotnie budziły skrajne emocje. Najgłośniejszą książką w naszym kraju jest bez wątpienia ‘Malowany Ptak’, którego wymowa przez wielu uważana była za antypolską. Powstały nawet prace krytyczne, które podawały w wątpliwość jej treść, jak np. ‘Czarny Ptasior’ Joanny Siedleckiej z 1993. Bo dopiero w wolnej Polsce można było jakkolwiek dyskutować o ‘Malowanym Ptaku’, jej pierwszy przekład ukazał się dopiero w 1989, podczas gdy zachodni czytelnicy mieli możliwość przeczytania jej ponad 30 lat wcześniej.

O co to całe zamieszanie? Kluczem do tej zagadki jest postać autora i rzekome elementy autobiograficzne zawarte w ‘Ptaku’. Kosiński był Żydem urodzonym w 1933 w Łodzi. Podczas wojny wraz z rodzicami ukrywał się na wsi. Po opublikowaniu w USA ‘Malowanego Ptaka’ zaczęły się dywagacje jakoby głównym bohaterem książki był jej autor, czemu sam zainteresowany nie zaprzeczał. Dopiero we wstępie do późniejszych wydań napisał, że wszystko co zawarł w powieści to fikcja. Jednak już nikt nie zwrócił na to uwagi. Kosiński rozpoczął dyskusję, która trwa do dzisiaj i co jakiś czas powraca w raz z nową książką Grossa czy filmem typu ‘Pokłosie’.

Akcja ‘Malowanego Ptaka’ toczy się w owładniętej wojną Polsce. Sześcioletni Żyd zostaje wysłany przez swoich rodziców na wieś, aby uniknąć śmierci. Chłopi niechętnie dają mu schronienie - wygląda inaczej niż wszyscy, więc miejscowi się go boją. Chłopiec wpada w świat guseł, zabobonów i tradycji. Wciąż zmienia opiekunów. Podczas swoich wędrówek spotyka się z najbardziej wynaturzonymi formami okrucieństwa. Jest świadkiem przemocy, morderstw, gwałtów czy zoofilii. Wszystkie te czyny popełniają wieśniacy, których Kosiński kreuje na wynaturzonych równie jak okupant. W końcu idolami chłopca stają się Kałmucy, czyli dezerterzy z Armii Czerwonej, którzy napadają na jedną z wiosek i mordują mieszkańców. Chłopiec przestaje wierzyć w świat wartości. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że kieruje nim tylko i wyłącznie nienawiść. Odrzuca Boga, gdy zostaje wrzucony do rowu z fekaliami po tym jak przez przypadek upuścił mszał w kościele i tym samym napełnia złem swoją duszę. Pragnie tylko zniszczenia i zemsty.

Kosiński opisuje w swojej powieści świat bez zasad. Świat gdzie dobroć, miłość i nadzieja zostały sprane z ludzkiej świadomości przez wojnę. Wojna to w ‘Ptaku’ zaledwie tło do wydarzeń, ale niezwykle istotne, gdyż dehumanizuje ono wszystkich jej uczestników. Niemcy w powieści są postrzegani przez wieśniaków jako słudzy Szatana, bo każdy Niemiec po urodzeniu podpisał pakt z diabłem jak głosi ludowa mądrość. Z kolei mieszkańcy wsi są równie bezwzględni i okrutni. Jeden z nich, zwany Tęczą brutalnie gwałci i morduje młodą Żydówkę znalezioną na torach kolejowych, kobiety bezwzględnie mordują Głupią Ludmiłę, Młynarz wydłubuje oczy parobka łyżką, a Ewka, w której zakochał się główny bohater oddaje się seksualnym praktykom z kozłem. Wszystkim tym okrucieństwom przygląda się mały chłopiec, odmieniec, Żyd, którego niewinność umiera wraz z rozwojem wydarzeń. Pobyt na wsi staje się dla niego prawdziwą szkołą życia. Problem w tym, że nie nauczył się w niej niczego innego poza złem.

Chłopiec w ‘Malowany Ptaku’ jest idealnym przykładem tego jak środowisko wojny wpływa na psychikę. Wszyscy żyją według wartości, które ktoś ładnie określił mianem ‘odwróconego dekalogu’. Nawet niewinne, bezbronne dziecko po takiej traumie nie potrafi się odnaleźć. Wśród wieśniaków czuje się jak tytułowy malowany ptak. Podczas swojego pobytu na wsi mieszkał u łowcy ptaków Lecha. Gdy Lech wpadał w zły nastrój brał jednego ptaka ze swojej kolekcji, malował go i wypuszczał obserwując jak inne osobniki jego gatunku rozszarpują go, gdyż jest ‘inny’. Tak właśnie wygląda sytuacja chłopca. Ludzie boją się go, nienawidzą, uważają za źródło nieszczęść tylko dlatego, że wygląda inaczej. Mimo to jest tak jak oni człowiekiem, Polakiem. Ale kiedy wojna dobiega końca chłopiec już nie jest tą samą osobą . Staje się bezduszny, pozbawiony skrupułów i okrutny jak jego wiejscy opiekunowie i niemieccy oprawcy. Doprowadza do katastrofy kolejowej, w której giną wieśniacy jadący na targ. To jego symboliczny akt zemsty za wszystkie upokorzenia, które otrzymał z ich strony.

Nic dziwnego, że powieść Kosińskiego wywołała burzę. Zburzyła bowiem mit bohaterskich Polaków pomagających Żydom. Polscy partyzanci również zostali przedstawieni w nieciekawym świetle. Autor w sposób brutalny i naturalistyczny przedstawia wynaturzenia mieszkańców polskiej wsi. Mniej wrażliwi czytelnicy z pewnością mogą mieć problemy z przebrnięciem przez niektóre fragmenty powieści. Problem jest jeden – granica między fikcją, a rzeczywistością. Jeśli ktoś przyjmuje, że ‘Malowany Ptak’ powstał na podstawie autentycznych wydarzeń, to rzeczywiście jego lektura może wywołać szok. Jeżeli natomiast potraktujemy powieść Kosińskiego jako fikcję literacką, otrzymamy ciekawie zbudowaną psychologiczną powieść o ludzkim okrucieństwie, trochę zbyt zdominowaną przez naturalistyczne sceny przemocy.

Kiedy na ekrany kin w USA wchodził film ‘Ludzka Stonoga’, każdy widz przed seansem otrzymywał papierową torebkę do użycia we wiadomym celu, a przed wejściem czekały karetki. Nie wiem czy te same środki musiałby być zastosowane, gdyby ktoś odważył się przenieść  na ekran ‘Malowanego Ptaka’, ale z pewnością część widzów o większej wrażliwości w pewnym momencie opuściłaby kino. Ja sam zaliczyłbym się do nich. Powieść Kosińskiego jest naprawdę warta uwagi i przeczytania, jednak nieco zbyt dosłownie emanuje brutalnymi scenami. Nie wiadomo jednak czy autorowi nie chodziło bardziej o sukces komercyjny książki w USA i stąd jest w niej tak wiele wynaturzenia. Warto jednak sięgnąć po ‘Malowanego Ptaka’, chociażby po to, żeby przekonać się, że można napisać powieść o Polakach w czasie II wojny inaczej. Gdzie nie są oni bohaterami, ale istotami równie bezwzględnymi co nazistowski okupant. 

7/10