I have seen the dark
I have seen a brightness in one
little spark’
Jeśli ktoś
twierdzi, że widział już wszystko, polecam obejrzeć jeden z najlepszych (o ile
nie najlepszy) film Larsa von Triera ‘Tańcząc w Ciemnościach’. Reżyser ten
znany jest ze swojej ,,gry” emocjami widzów, a w tym obrazie wyszło mu to chyba
najlepiej. Ostatnia część tzw. Trylogii Złotego Serca (obok ‘Przełamując Fale’
i ‘Idiotów’) jest zdecydowanie najmocniejszą pozycją wśród tych trzech obrazów.
Nic dziwnego, że film zdobył Złotą Palmę na festiwalu w Cannes, a
grającą główną rolę islandzką wokalistkę Bjork okrzyknięto najlepszą aktorką.
Fabuła
dzieła von Triera skupia się na tracącej wzrok czeskiej emigrantce Selmie
(fenomenalnie zagranej przez Bjork). Mimo to kobieta pracuje ponad siły,
pragnąc uzbierać pieniądze na operację syna, aby mógł zobaczyć to czego ona
nigdy nie widziała. Żyją skromnie w niewielkiej przyczepie na podwórku
znajomego policjanta i jego żony. Największą pasją Selmy są musicale, a jej
największym marzeniem wystąpienie w jednym z nich. Chociaż jej wzrok jest coraz
słabszy nie rezygnuje z prób. Sytuacja komplikuje się, gdy policjant Bill
(świetny David Morse) kradnie jej pieniądze przeznaczone na operację. Gdy
kobieta idzie je odzyskać dochodzi do kłótni w efekcie, której Selma strzela do
przyjaciela. Zostaje oskarżona o morderstwo i skazana na śmierć.
‘Tańcząc w
Ciemnościach’ jest z pewnością musicalem – bohaterowie śpiewają piosenki i
tańczą. Jednak jedna rzecz odróżnia film Duńczyka od klasycznych obrazów tego
gatunku. Jak powszechnie wiadomo, filmowe musicale (co stwierdza sama Selma)
zawsze kończą się dobrze. Von Trier postanowił złamać tę zasadę i w efekcie
jego film staje się wyjątkowo depresyjną i smutną opowieścią. Braku happy endu
można się domyślić patrząc chociażby na pozostałe część Trylogii Złotego Serca.
Mimo to widz wciąż ma cichą nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. Dlatego
też, gdy oglądamy ostatnie chwile życia Selmy, przeżywamy to tak głęboko.
Reżyser naprawdę znakomicie bawi się naszymi emocjami. Jeśli istnieje film, na
którym miałem łzy w oczach za każdym razem, gdy go oglądałem, to nazywa się on ‘Tańcząc
w Ciemnościach’.
Muzyka
spełnia tu olbrzymią rolę. To właśnie z jej pomocą główna bohaterka przekazuje
widzom swoje marzenia, emocje i pragnienia. Wszystko dzieje się w głowie Selmy,
a śpiewający wraz z nią bohaterowie to tylko wytwór jej wyobraźni. Ścieżka
dźwiękowa stworzona przez Bjork jest niesamowita (była nawet nominowana do
Oscara). Można nie przepadać za jej twórczością, ale to zrobiła dla filmu
Triera jest powalające. Osobiście największe wrażenie zrobiła na mnie piosenka ‘I’ve
seen it all’, którą Selma wykonuje wraz z zakochanym w niej Jeffem (w tej roli niesamowity
Peter Stormare). Świetna aranżacja, wpadająca w ucho melodia, ale przede
wszystkim poruszający tekst, w którym bohaterka stwierdza, że wszystko już
widziała i chciwością byłoby chcieć zobaczyć więcej. Pozostałe utwory też nie
zostają w tyle. ‘Cvalda’ pierwsza piosenka śpiewana przez bohaterów, ze świetną
choreografią w fabryce robi duże wrażenie. Tak samo scena w sądzie i kawałek ‘In
the Musical’ z elementami stepowania.
Większość dzieł Larsa von Triera pokazuje kobiety-idealistki
w sytuacjach kryzysowych, skonfrontowane z nieprzychylną rzeczywistością.
Jednak w żadnym wcześniejszym (i późniejszym) filmie nie wyszło mu to tak
doskonale. Z pewnością pomogło w tym czerpanie z manifestu Dogme (ujęcia ‘z
ręki’, kręcenie poza studiem), co zresztą widzieliśmy w pozostałych częściach
trylogii. Można mówić, że jest to obraz naiwny, zbyt emocjonalny czy
przewidywalny, ale nie da się odmówić mu braku ważnych przesłań. Doświadczamy
bezgranicznej miłości matki do dziecka, pogoni za marzeniami czy wiary w siebie.
Mam jednak wrażenie, że von Trier chce przede wszystkim pokazać ludzkie
okrucieństwo, które niczym nie ograniczone doprowadza do tragedii (w tym
przypadku śmierci Selmy).
Wszystko jest tu perfekcyjne. Pomysł, muzyka, wykonanie. Gra
aktorów jest jednym z największych atutów filmu. Warto w tym miejscu wspomnieć
o świetnej Catherine Deneuve, która
wciela się w rolę przyjaciółki Selmy – Kathy. Pozostali wymienieni przeze mnie
wcześniej aktorzy również są fenomenalni. Uważni widzowie odnajdą tam nawet
Stellana Skarsgarda, ulubionego aktora von Triera, który pojawia się w
większości jego produkcji. Wszystkie te czynniki sprawiają, że do dziś uważam ‘Tańcząc
w Ciemnościach za jeden ze swoich ulubionych filmów i za jeden z najlepszych (obok
‘Dogville’ i ‘Europy’) w karierze Duńczyka.
Dla kogo: w
sumie dla wszystkich. A zwłaszcza dla widzów lubiących wciągające, dramatyczne
kino.
Nie polecam:
fanom klasycznych musicali. To nie jest wesoła historyjka z happy endem w stylu
‘Grease’ czy ‘Gorączki Sobotniej Nocy’!
10/10