Za mamusię, za tatusia…
Głównymi bohaterami filmu jest małżeństwo – Karel i Bozena
którzy marzą o dziecku, a niestety nie mogą go mieć. Wyjeżdżają z Pragi do
swojego domku działkowego, by tam w spokoju przeżyć swoją tragedię. Podczas
prac w ogrodzie Karel znajduje pień, który po ociosaniu wygląda jak niemowlę.
Aby pocieszyć załamaną żonę postanawia ją obdarować Ociosankiem. Kobieta
zaczyna darzyć pień prawdziwym uczuciem, co sprawia, że zaczyna on zachowywać
się jak dziecko. Niestety, Otik (bo tak nazywają swojego ,,malucha”), wcale nie
jest sympatycznym dzidziusiem. A wręcz przeciwnie. Jest w stanie zjeść
wszystko, łącznie z listonoszem czy urzędniczką opieki społecznej. W końcu
postanawiają pozbyć się głodomora i zamykają go w piwnicy licząc, że umrze z braku
jedzenia. Nad Otikiem lituje się jednak Alzbetka, kilkuletnia córka sąsiadów,
która marząc o młodszym braciszku jest w stanie nakarmić Otika nawet własnymi
rodzicami!
Švankmajer, stworzył naprawdę doskonałą czarną komedię. ‘Mały
Otik’ nie jest filmem, który przeraża, obrzydza czy szokuje. Nie ma tam
hektolitrów krwi, walających się wszędzie kiszek czy rozgniecionych mózgów,
które ucieszyłyby amatorów horrorów. Z jednej strony reżyser pokazuje tragedię
ludzi pragnących potomstwa oraz potrzebę miłości do dziecka, którą Bozena
przelewa na pień drzewa, a z drugiej serwuje nam mnóstwo wątków komicznych.
Sceny pokazujące rozmowy Alzbetki z rodzicami o seksie czy te kiedy podrywa ją
sąsiad emeryt są w stanie rozbawić nawet widzów o specyficznym poczuciu humoru.
Nawet zabójstwa Otika, zamiast nas przerazić, wywołują uśmiech na twarzy. Mimo wątków komediowych Švankmajer pragnie
również (a może przede wszystkim?) zwrócić naszą uwagę na bezgraniczną miłość matki
do dziecka. Chociaż Karel próbuję przekonać żonę do pozbycia się Otika, ta
stara się tłumaczyć zbrodnie dziecka tym, że po prostu był głodny. Stara się za
wszelką cenę odwieść męża od pomysłu zagłodzenia Ociosanka na śmierć, gdyż
traktuje go jak własne dziecko. Zdaje się reżyser próbuje zadać pytanie – ile
matka jest w stanie wybaczyć swojemu dziecku. Odpowiedź prosta. Wybaczy mu
wszystko.
Olbrzymią zaletą dzieła czeskiego reżysera jest surrealizm.
Już na początku film widzimy Karela, który obserwuje sprzedaż arbuzów na ulicy.
Gdy sprzedawczyni przekraja owoc na pół on widzi w nim małego chłopca. Ten
motyw pojawia się w filmie wielokrotnie. Inną niesamowitą sceną jest widok
Bozeny, która obcina Otikowi paznokcie (korzenie) widząc w nim swoje urocze
dzieciątko. Zakończenie filmu też jest ciekawe. Starsza pani z motyką rusza na
spotkanie z Ociosankiem, aby (zgodnie z ludowym podaniem) przebić jego olbrzymi
brzuch. To wszystko sprawia, że film ogląda się bardzo przyjemnie. Podczas
całego seansu, ani na chwilę nie poczułem się znudzony. A to bardzo dobry
objaw!
Bardzo dużym plusem są aktorzy. Ich gra jest naprawdę
perfekcyjna. Świetnie odzwierciedlają oni swoje postaci, bo nie są specjalnie
atrakcyjni fizycznie. Wyglądają na zwykłych ludzi, mieszkańców Pragi, którzy żyją
własnymi problemami. Najciekawszą kreację moim zdaniem stworzyła Kristina
Adamcová wcielająca się w rolę Alzbetki. Mimo młodego wieku (na oko koło
dziesięciu lat) stworzyła postać tak samo inteligentną jak i irytującą. Kiedy
zaczyna ciągnąć zapałki, którego mieszkańca kamienicy ma pożreć Otik, widz ma
nadzieję, że w końcu i ona zostanie kolacją dla swojego podopiecznego. Również Jan
Hartl i Veronika Žilková wcielający się w rodziców Otika są niesamowici.
Przeżywamy wraz z nimi tragedię bezpłodności, a z drugiej strony przez cały film
pragniemy, żeby wreszcie wykończyli swojego nienażartego malca.
‘Mały Otik’ to film inteligentny, nieszablonowy i
różnobarwny. Możemy w nim zaobserwować życie czeskiej klasy średniej czy
stosunki panujące w nieszczęśliwych rodzinach. Nie koncentruje się on tylko i
wyłącznie na Otiku i jego rodzicach, ale także na innych bohaterach. Myślę, że
każdy znajdzie w nim jakiś motyw, który go zainteresuje. Ja znalazłem!
Dla kogo: dla
ludzi lubiących surrealistyczne, inteligentne kino okraszone czarnym humorem. W
szczególności dla fanów kina czeskiego!
Nie polecam: tym,
którzy po przeczytaniu opisu filmu liczą na krwawą jatkę z drzewem-ludożercą w roli
głównej. Tak jak pisałem wyżej, nie ma znajdziecie tam sadystycznych brutalnych
scen. Boże, spraw, żeby Amerykanie nie zrobili remaku!
8/10
nic nie wiedziałem o remake'u, o o Otiku już film był :)
OdpowiedzUsuńMi się podoba zdanie o ,,potrzebie miłości, którą Bożena przelewa na pień drzewa'' :)
OdpowiedzUsuńa ja nie wiedziałem, że to remake :) nigdzie takiej informacji nie znalazłem...
OdpowiedzUsuńDominika, to też moje ulubione zdanie! raz jeszcze polecam obejrzeć film! jest naprawdę interesujący!
może w takim razie ten film, który widziałem jest "młodszy" niż mi się uprzednio wydawało :)
OdpowiedzUsuń